poniedziałek, 29 października 2012

3 lata z Koszykówką Żyć

Dokładnie 3 lata temu po raz pierwszy witałem się z Wami na Koszykówką Żyć. Od tamtego czasu minęło 1096 dni, a w przeliczeniu 26304 godzin bądź też, jak kto woli, 1578240 minut. Pojawiło się 278 wpisów, napisano prawie 500 komentarzy.


czwartek, 29 października 2009  
LET`S GO! 
Witam Was Kochani na "Koszykówką Żyć"! 
Tak, postanowiłem założyć swój własny blog. Jego tematykę pewnie już zdołaliście zauważyć.
Blog, na którym będę chciał dzielić się z Wami swoimi opiniami, spostrzeżeniami i wrażeniami. Będzie o NBA, będzie o Eurolidze, będzie o PLK i jej kulisach oraz przede wszystkim o Czarnych Słupsk.
Będą także zdjęcia i wywiady. No i ogólnie, jak w swoim życiu prywatnym, postaram się KOSZYKÓWKĄ ŻYĆ! 
Do usłyszenia niebawem!


Przez ten czas zmieniało się wiele: wizerunek bloga, jego adres, to, co się na nim ukazywało. Zmieniałem się i ja sam. Były kontrowersje, było poczucie, że mam to już w dupie, było zwątpienie, był brak pomysłów, brak chęci. Wszystko nabrało jednak nowego znaczenia z chwilą decyzji o zmianie adresu z koszykowkazyc.blogspot.com na karolsadowski.blogspot.com.


poniedziałek, 25 lipca 2011 
NOWY ADRES BLOGA ! www.karolsadowski.blogspot.com 
Kiedyś przychodzi czas na zmiany. W życiu, pracy, szkole. Ja postanowiłem jednak zmienić co innego, a mianowicie formę mojego bloga, od adresu poczynając, na treści kończąc. Jednak nie będą to zmiany drastyczne. Przy wielu aspektach swoim piórem pozostanę, tak jak i przy dotychczasowej nazwie bloga, "Koszykówką Żyć". Dalej najbardziej skupię się właśnie na koszykówce - Tauron Basket Lidze, polskiej reprezentacji i najbliższej drużynie memu sercu - Czarnym Słupsk. Pojawi się również kontynuacja cyklu "Oni grali dla Czarnych", który ku mojemu bardzo pozytywnemu zdziwieniu, cieszył się dużym zainteresowaniem. Będzie też trochę nowości, i świeżości zarazem. Jednak tematyka koszykówki nie będzie jedyną na blogu, jak to do tej pory bywało. Nie raz zajrzę również na inne areny, choć nie tylko te, gdzie rywalizacja toczy się na boisku, korcie czy stadionie. To jednak nie będzie zdarzało się za często. A blogować będę się starał regularnie, bez większych przerw.  
Zapraszam więc Wszystkich czytelników "Koszykówką Żyć" na nową odsłonę, pod nowy adres -
http://karolsadowski.blogspot.com/ 
Ze sportowym pozdrowieniem,  
Karol Sadowski



Był to nowy początek, nowy start, który dziś daje mi satysfakcję, daje poczucie osiągniętego celu. Mam swoich stałych czytelników, wpadają tu także osoby przypadkowe. Fajnie usłyszeć jest miłe słowo, jeszcze fajniej konstruktywną krytykę. 

W międzyczasie powstał także fanpage bloga na Facebooku. W chwili obecnej ma on 788 fanów, co w porównaniu z innymi blogami o tematyce koszykówki, jest liczbą dość sporą, a przede wszystkim satysfakcjonującą mnie i dającą mi radość. Piszę dla siebie, ale przede wszystkim piszę dla Was. Pamiętajcie o tym. 

Czuję satysfakcję. Satysfakcję z tego, że wytrzymałem przez pierwszy rok, kiedy bloga poza znajomymi nie czytał praktycznie nikt, a teraz tygodniowo osiąga on nawet kilka tysięcy wyświetleń (w zależności od tematu i regularności pojawiania się wpisów). Naprawdę jest to świetne uczucie, które mogę doświadczać właśnie dzięki Wam.

Chcę abyście lubili to miejsce. Bo ono jest dla Was. Chcę dalej dzielić się z Wami swoimi opiniami, uwagami, spostrzeżeniami. Nie zawsze poprawnie, trafnie i obiektywnie, ale zawsze szczerze i dla Was. Dlatego wciąż nie zabraknie tu pozytywnych jak i negatywnych tematów, nie zabraknie emocji i trochę kontrowersji. Lubię je. Lubię Was. Lubię tego bloga.

Naprawdę dziękuję tym, którzy wciąż wybierają adres Koszykówką Żyć. Dziękuję tym, którzy to czytają. Dziękuję tym, którzy udzielają się, zarówno na blogu jak i fanpage'u. Dziękuję tym, którzy przy tworzeniu tego bloga pomagali. Dziękuję Wam wszystkim.

Kłaniam się nisko, 
a teraz idę się napić. Za kolejne trzy lata. 

KS. 

Wygrana!

Czarni pokonali Anwil, Marius Linartas być może "zwolnił" Dainiusa Adomaitisa. Na trybunach wielkie emocje i wspaniały doping (nareszcie!), a przed halą znowu nieprzyjemne starcia. W tej kwestii nadzieja była złudna.


To już drugie tak efektowne zwycięstwo Czarnych Pantery i druga wygrana z rzędu po naprawdę bardzo dobrej grze. W sumie tych wygranych na koncie ekipy Mariusa Linartasa, który jeszcze niedawno zwalniany przez kibiców ledwo utrzymał się na stanowisku trenera zespołu, mamy już trzy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a więc liczymy na więcej. 

Na więcej najprawdopodobniej liczyć nie może za to Dainius Adomaitis, który być może już dziś rozstanie z się z włocławskim klubem. Na pomeczowej konferencji prasowej Litwin oddał się bowiem do dyspozycji zarządu. A na zarząd naciskają fani Anwilu, którzy domagają się powrotu do drużyny Igora Griszczuka. Decyzja w tej sprawie ma zapaść jeszcze dziś. 

Po raz kolejny także nie obyło się bez przykrych incydentów. Przed spotkaniem doszło do starcia kibiców, które opanować starał się patrol dwóch funkcjonariuszy policji wspomagany ochroną. Ostatecznie powiodło im się to jeszcze przed przyjazdem posiłków. 

ENERGA CZARNI Słupsk - ANWIL Włocławek 82:64 (21:19, 24:12, 18:9, 19:24)

piątek, 26 października 2012

Chwila prawdy

Ten mecz zweryfikuje wiele. Zweryfikuje trenerów obu drużyn, zawodników, ich umiejętności, potencjał, ambicje. Ale zweryfikuje także kibiców. Czas na chwilę prawdy, czas na Anwil!


Po meczu z Polpharmą można optymistycznie patrzeć w przyszłość. Można, ale nie trzeba. Zespół zagrał naprawdę dobry mecz, radował się koszykówką, radowali się i kibice. Entuzjazm był uzasadniony. Szybko jednak sami siebie sprowadziliśmy na ziemię. -Spokojnie, Panie i Panowie. To dopiero jeden poprawny mecz - studziliśmy nastroje. Słusznie zresztą. 

Drużyna była zmobilizowana, ewidentnie głodna zwycięstwa. Koncentracja wysoka, niezła gra w obronie (ale to wciąż za mało), poprawnie w ataku. Jednak najbardziej cieszyć mogła chemia, jaka panowała w zespole w trakcie spotkania. Zawodnicy żyli koszykówką, bawili się nią, radowali, cieszyli. Byli zgrani, waleczni, maksymalnie zmotywowani. 

Cieszył przede wszystkim Mateusz Kostrzewski. Cieszył samego siebie, cieszył kolegów z drużyny, cieszył kibiców. Ci ostatni wielokrotnie łapali się tego dnia za głowę, tym razem jednak wcale nie z bezradności, ale z niedowierzania, jak fantastyczny mecz rozgrywa ten, który od początku sezonu zawodził najbardziej. 

Cieszyła także postawa Todda Abernethy'ego, którego słusznie czy niesłusznie, ciągle bronię. Po meczu z Kociewskimi Diałami bronić jednak nie musiałem. Amerykanin zagrał znakomite zawody. Widział kolegów z drużyny, koledzy widzieli jego. Świetnie penetrował, miał w sobie tę szybkość, której dotychczas brakowało, a przede wszystkim jako kapitan zespołu nie bał się podejmować ważnych decyzji. Takiego właśnie rozgrywającego chcemy oglądać. 

Na słowa pochwały zasługuje jednak każdy, kto przyczynił się do tej wygranej. Ja jednak chciałbym jeszcze wyróżnić postać Roberta Tomaszka. Postać wybitną i jakże obecnie ważną dla słupskiego kibica. Prawdziwy kapitan, choć kapitanem już nie jest. Miałem w tej kwestii wyrazić swoją opinię na blogu, ale się powstrzymałem. Temat uznałem za zamknięty. Tomaszek to zawodnik z WIELKIMI JAJAMI! Nie, nigdy nie zaglądałem mu do majtek, ale to, jak ten człowiek fantastycznie potrafi się zachować, jak w sposób szczególny traktuje kibiców, jak duży szacunek ma do tego, co robią - Chylę czoła, Robercie! 

Pisaliśmy i mówiliśmy już o tym, że ten zespół został pozbawiony zawodników, których kibice tak bardzo pokochali, z którymi tak bardzo się utożsamiali. Otóż nadszedł właśnie on - Robert Tomaszek - człowiek, który w tak krótkim czasie (to chyba rekord?:)), rozgrzał nie jedno słupskie serce do czerwoności. Fani go pokochali, stoją za nim murem, a on im się za to po prostu odwdzięcza. Na parkiecie i poza nim. 

fot. Łukasz Capar, Głos Pomorza, gp24.pl

Miejmy nadzieję, że jego przesympatyczne "Dajcie nam jeszcze czas..." definitywnie pójdzie w niepamięć już w niedzielę. 

Czas na Anwil
Mecze z Anwilem nigdy nie należały do łatwych. Na brak emocji także nie można było narzekać. Teraz to także spotkania z wieloma podtekstami. Najważniejszy z nich to Dainius Adomaitis, obecnie trener włocławskiej drużyny, jeszcze do niedawna szkoleniowiec Energi Czarnych. To właśnie ze słupską drużyną zdobył drugi brązowy medal w historii klubu. To także pod jego okiem szkolił się Marius Linartas, w chwili obecnej trener...Czarnych. Czy uczeń przerośnie mistrza?
"Chyba każdy do meczu ze swoim byłym klubem podchodzi w sposób szczególny, wzmacnia się koncentracja, chęć wygranej jest jeszcze większa niż zwykle. Zapewne tak też jest z naszym trenerem." - Łukasz Seweryn, Anwil Włocławek 
Ale Anwil to nie tylko emocje na parkiecie. Często także w meczach z włocławskim klubem mieliśmy je poza boiskiem. Tak jak jeszcze kilka miesięcy temu. Wówczas opisywałem to tak:
"Pisząc o granicy dobrego smaku przytoczę także wydarzenie choćby z wczorajszego spotkania Energi Czarnych z Anwilem Włocławek, na które zawitało słynne już włocławskie "H1", w liczbie około dwudziestu kilku. Pominę ich gołe klaty, które ponad 2,5 tysiąca słupszczan musiało oglądać przez część spotkania, bo to temat sporny - jednym to nie przeszkadza, innych razi. Ja osobiście nie mam nic przeciwko. Chodzi przede wszystkim o to, co działo się zaraz po zakończonym meczu. Po wyzwiskach wypływających z sektora zajmowanego przez fanów Anwilu, odpowiedzieć postanowili słupszczanie. Także wyzwiskami. A te tak zdenerwowały włocławskich kibiców, że Ci postanowili przejść do rękoczynów. Na szczęście im się to nie udało, gdyż wybiegających z miejsc powstrzymała ochrona. Do poziomu dostosowała się także część koszykarzy Rottweilerów. Jedni coś tam krzyczeli, drudzy pokazywali przeróżne gesty; od zwykłych buziaków aż do środkowych palców. Słupscy fani odwdzięczyli się tym samym, choć w trakcie spotkania także było słychać docinki w stronę zawodników przyjezdnych. Mimo wszystko sportowcom, a tym bardziej reprezentantom Polski, takie zachowanie absolutnie nie przystaje. Do jakiś tam zajść między kibicami miało za to zajść poza halą, ale tego świadkiem nie byłem. Słyszałem tylko z opowieści. A opowieści i teorie są różne. Często bywają nie prawdziwe."
Po owym wpisie wybuchła dosyć ostra dyskusja. Przede wszystkim atakowali fani z Włocławka. Słupskim kibicom zarzucali prowokację, a mojej osobie brak obiektywizmu. Na zarzuty postanowiłem odpowiedzieć. 
"Wielką dyskusję, także na blogu, wywołało zachowanie kibiców podczas, jak i zaraz po niedzielnym meczu Energi Czarnych Słupsk z Anwilem Włocławek. Fani nawzajem obwiniali się za atmosferą, jaka panowała wokół meczu. Na różnego typu forach trwa dyskusja na temat prezentowanego poziomu kibicowskiego, a także tego, co miało się wydarzyć zaraz po meczu. Moją opinię w sprawie całego zajścia wyraziłem wczoraj i wywołała ona dość sporo kontrowersji wśród kibiców z Włocławka. Nie opisałem zaś sytuacji, która miała mieć miejsce tuż po meczu, poza halą , gdyż po prostu nie byłem jej świadkiem. Wielu jednak stawiało zarzuty wobec mojej osoby, jakobym miał umyślnie pominąć tę kwestię, w związku z "bronieniem" kibiców miejscowych. Otóż nie. W związku z odparciem na owe zarzuty postanowiłem zaczerpnąć informacji na temat niedzielnego zajścia u Rzecznika Prasowego Komendy Miejskiej Policji w Słupsku, Pana Roberta Czerwińskiego. 
-Z informacji jakie posiadam wynika, że przed meczem sześciu kibiców, którzy byli pod wpływem alkoholu z powodów bezpieczeństwa widowiska nie zostało wpuszczonych przez służby porządkowe na mecz. Zajście, o którym pan pisze, polegało jedynie na umieszczeniu kilku niezdyscyplinowanych kibiców przyjezdnych w autobusie, którym przyjechali do Słupska. Z moich informacji wynika, że nie chcieli oni tego zrobić. Miejsce mieć miały jakieś głośne przepychanki słowne pomiędzy kibicami, jednak wszystko zakończyło się decyzją o umieszczeniu ich tam przez policjantów. Funkcjonariusze w sposób adekwatny do sytuacji użyli siły fizycznej i perswazji słownej. Nie zgłaszano żadnych negatywnych skutków tego działania"
Na tym wszystko się zakończyło. Na podobne wrażenie nawet nie liczę, ale z pewnością na trybunach będzie gorąca atmosfera. Głęboko jednak wierzę, że będą to emocje wyłącznie czysto sportowe. 

Do Słupska powraca także Przemysław Frasunkiewicz, który przez wiele lat bronił barw Czarnych. Wielu kibiców do dziś określa go jako ikonę klubu, ale wielu ma także do niego ogromny żal spowodowany jego przejściem do AZS-u Koszalin, największego lokalnego wroga. 

 fotografia.slupsk.pl/Zbigniew Bielecki


Wówczas pisałem o tym następująco:
" (...) Mimo wszystko za czasów naszego niezastąpionego kapitana przeżyłem jedne z najwspanialszych chwil w życiu. Chwil, które zapamiętam przez wiele długich lat. Przemek zawsze był dla mnie postacią, którą śmiało mógłbym nazwać autorytetem. Postacią nieprawdopodobną. Jego ikona mogła trwać wiecznie, dziś jednak Frasunkiewicz dla wielu ikoną już nie jest. Dla mnie jednak wciąż nią pozostaje. I szacunek, podziw oraz uznanie dla jego osoby - także."
Ja, jak zawsze, przywitam go oklaskami!

Wierzmy, dopingujmy...
Ten mecz wiele zweryfikuje. Albo na nowo odbuduje w nas nadzieję, albo utrwali w przekonaniu, że wierzyć nie warto. Ale dopingujmy. Krzyczmy, klaszczmy, bądźmy z nimi. Pokażmy, jaka naprawdę jest słupska publiczność. Zróbmy piekło, zróbmy hardcore! Nadszedł czas prawdy...


WSZYSCY NA CZERWONO !

niedziela, 14 października 2012

"Czym jest dla Was koszykówka?" (GŁOSOWANIE)

"Koszykówka - dla innych jest zabawą i rekreacją - dla nas jest pasją"

Ciąg dalszy konkursu, w którym trzeba było poprawnie odpowiedzieć na pytanie oraz przedstawić swoją wersję "Czym jest dla Ciebie koszykówka...". Zwycięzca zgarnia SHAQ'a BEZ CENZURY!

Z pierwszego etapu zabawy awansowało 15 osób. Teraz to Wy nagrodzicie jedną z nich. Czyja treść najbardziej Wam się spodobała? Czyja najlepiej do Was trafiła? Czyja jest Wam najbliższa, najbardziej Was zaintrygowała? Zapraszam do wskazania zwycięzcy, zapraszam do głosowania (do wtorku, do godziny 20:00).

Kolejność według nadsyłanych maili: 

1. "Koszykówka jest dla mnie wszystkim. Nauczyła mnie pokory, zespołowości, wiary w siebie. Pokazała, że nie wolno się poddawać i trzeba walczyć do końca."

Adrian.


2. "Koszykówka jest miłością mojego marnego życia."

Robert.


3. "Koszykówka jest dla mnie całym życiem . Gram w nią w każdej wolnej chwili. To moja życiowa pasja, i mimo że mam jeszcze parę innych zainteresowań, to ona jest najważniejszą i tą, którą uwielbiam. Nigdy mi się nie nudzi, nawet samotne granie gdzieś na streecie. Uczy pokory, zespołowości, pozwala pokonać swoje słabości, uczy wytrwale dążyć do osiągnięcia celu. To również dobra zabawa na meczach ukochanej drużyny."


Rafał.


4. "Koszykówką jest dla mnie religią. Największą ze wszystkich."

Martyna.


5. "Koszykówka to nie gra, to styl życia. Nauczyła mnie ona zespołowości, determinacji, siły do walki mimo, że nie zawsze zwyciężamy. Koszykówka łączy ludzi z tą sama pasją, idących przez życie w tym samym kierunku, mając ten sam cel."

Wojtek.


6. "Koszykówka jest sposobem na wykazanie siebie, swoich emocji, swojego 'ja'. Uczy pokory, integruje. To styl życia, ale i miłość."

Dawid.


7. "Koszykówka otworzyła mi swoje wrota na osiągnięcie czegoś w życiu. Pozwoliła poznać wielu wspaniałych ludzi, dostarczyła wielu niezapomnianych emocji. To nie sport, to życie."

Ewa.


8. "Koszykówka jest dla mnie uzależnieniem, papierosów nie palę, mimo że smakowałem - alkohol się zdarza ale z umiarem - koszykówkę posmakowałem raz i od tamtego czasu umiaru (koszykarskiego) kompletnie brak."

Adam.


9. "Koszykówka to takie coś, od czego jestem uzależniony. Odcina mnie od szarej rzeczywistości, uczy mnie życia. Moje serce bije w rytm odbić piłki. Kiedy jestem na boisku wiem, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Koszykówka zaspokaja moje wszystkie pragnienia, nie potrzeba mi nic więcej."

Michał.


10. "Koszykówka jest najukochańszą grą. Moim życiem, kocham kosza, nie umiem szczerze mówiąc bez niego wytrzymać. Gdyby nie kosz to nie wiem, co bym robił. Wsad radością, ten sport miłością."

Sebastian.


11. "Koszykówka jest dla mnie możliwością do odcięcia się od wszystkich problemów. Koncentrując się na grze mogę zapomnieć o tym, co mnie martwi i niepokoi. Koszykówka to lek na wszelkie zło."

Mateusz.


12. Koszykówka jest dla mnie odskocznią od codzienności. To dobry sposób na oderwanie myśli od przytłaczających mnie rzeczy. Gdy coś mnie smuci, czy złości, wychodzę na boisko i rzucam do kosza. Wtedy nie myślę o niczym innym. Koszykówka to dobry sposób wyrażania siebie, ponieważ to, jak grasz w pewnym sensie pokazuje, kim jesteś. Grając, czy oglądając koszykówkę wiesz, że w tym sporcie wszystko jest możliwe i to daje ci wiarę w swoje możliwości, buduje twój charakter, sprawia, że uparcie dążysz do wyznaczonego celu chociaż wydawałoby się, że jest niemożliwy do zrealizowania. Koszykówka to całe moje życie."

Paulina.


13. "Koszykówka jest dla mnie wszystkim. Czaisz to?"

Kuba.


14. "Koszykówka jest dla mnie czymś, co zmieniło mój świat. Jeszcze 7 lat temu koszykówka była tylko zwykłym nudnym sportem z dużą ilością przerw w grze, głupimi przepisami jak kroki itp. Pewnego dnia przypadkiem poszedłem na mecz Czarnych z AZS'em w Pucharze Polski.. Czarni mecz przegrali (3 dni później w lidze już wygrali ), ale to nie było najważniejsze, wtedy o gęsią skórkę przyprawiała mnie atmosfera na trybunach, to że "mały" 190 cm Szaszka Kudriawcew chciał pobić wyższego o 20 cm koszaliniaka po tym, jak ten usiłował nastąpić mu na głowę  Później okrzyki "zabij Sasza zabij" i ten "mały" blondyn z miną wściekłego byka. To był pierwszy brązowy sezon Czarnych, od tamtego czasu nie opuściłem żadnego meczu, a koszykówka już nie jest sportem, teraz to sens życia, życia toczącego się trybem "od meczu do meczu". 

Adrian.


15. "Koszykówka to coś więcej niż gra, to styl życia. Uczy, wyzwala emocje, spełnia marzenia. Łączy ludzi, zbliża do siebie rodzinę. Integruje."

Ania.
   GŁOSOWANIE ZAKOŃCZONE !!!

GŁOSOWANIE ZAKOŃCZONE !!!

środa, 10 października 2012

KONKURS!

Zapraszam wszystkich czytelników bloga do wzięcia udziału w kolejnym konkursie "Koszykówką Żyć" i Wydawnictwa SQN. Do zgarnięcia ponownie świeżutki egzemplarz autobiografii Shaq'a Oneal'a!

Jednocześnie informuję, iż zwycięzcami poprzedniego konkursu zostali Kasia Urwan i Karol Snopek.

fot. polskapresse

O'neal to człowiek renesansu. Czterokrotny mistrz NBA, gwiazda telewizji, muzyki, idol milionów ludzi. Były gracz między innymi Orlando Magic, Los Angeles Lakers, Miami Heat, Phoenix Suns i Cleveland Cavaliers. W swojej książce całkowicie obnaża się ze swoich tajemnic, z przejmującą szczerością opowiada o trudnym dzieciństwie, swojej drodze na szczyt, o swoich marzeniach, rodzinie, przyjaciołach.

To bez wątpienia jedna z najbardziej pożądanych sportowych autobiografii ostatnich miesięcy! Momentami działa jak typowy wyciskacz łez, ale momentami też śmieszy, bawi, a przede wszystkim uczy. Takiego Shaq'a z pewnością jeszcze nie znaliście!


------------------------------------------

Jak wziąć udział w konkursie?

Nic prostszego! Wystarczy, że mailem zatytułowanym "Konkurs" odpowiesz na poniższe pytanie, a także napiszesz czym jest dla Ciebie koszykówka. Może to być w formie jednego albo kilku zdań.

Wszystkie maile z prawidłową odpowiedzią i nadesłanym tekstem wezmą udział w drugim etapie konkursu, w którym to Wy za pomocą głosowania zadecydujecie, czyja treść najbardziej Wam się spodobała i komu zarazem najbardziej należy się nagroda.

Konkursowe pytanie brzmi:

W którym roku Shaquille O’Neal ogłosił zakończenie kariery sportowej?

Prawidłową odpowiedź wraz z załączonym tekstem "Czym jest dla Ciebie koszykówka..." należy przesłać na adres koszykowkazyc@gmail.com do dnia 13 października (sobota) do godziny 22:00.

Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w konkursie i dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami!