wtorek, 9 sierpnia 2011

Z cyklu "Przeżyjmy to jeszcze raz", odc. 2: Butelkowy szał

fot. Łukasz Capar/gp24.pl

Słupsk, 16 kwietnia 2007 roku. Czwarty mecz play off pomiędzy drużynami Energi Czarnych a Anwilem Włocławek. Goście z szansami na awans do półfinału rozgrywek, gospodarze z nadziejami na doprowadzenie do remisu po 2 i przedłużenie swoich szans na awans. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Wygrany gra o finał, przegrany żegna się z sezonem.

W Słupsku pełna mobilizacja. W szczególności po pierwszym spotkaniu, wygranym przez Czarnych w dramatycznych okolicznościach (po 2 dogrywkach), wszyscy tu wierzyli w awans. I wierzą dalej, bo póki piłka w grze - wszystko się może wydarzyć. To nic, że Pantery przegrywają 1-2. To nic, że wczorajszy mecz przegrany został minimalnie i równie dobrze mogło być teraz 2-1. Wszyscy tu nadal wierzą. Mobilizacja jest ogromna. Zawodnicy, trenerzy, kibice. Wszyscy tu mają wspólny cel: ZWYCIĘSTWO! Bo przecież nikt z nas nie chce kończyć rozgrywek na tym etapie. Jednak nikt z nas nie przewidział też tego, co wydarzy się tutaj za niespełna 2 godziny...

Gryfia zapełniona już do ostatniego miejsca. Pantery maksymalnie nabuzowane energią. Kibice nieustępliwie: CZARNI! CZARNI! CZARNI! Następuje prezentacja drużyn. Po niej jeszcze kilka głębszych oddechów i zaczynamy...

fot. Łukasz Capar/gp24.pl

Wychodzą na parkiet. W pierwszej piątce słupszczan Davis, Zabłocki, Kudriawcew, Barlett i Dunn. Wszyscy jednakowo zmobilizowani i gotowi na prawdziwą wojnę.

Zaczęło się.fot. Łukasz Capar/gp24.pl

Początek niezbyt udany. Anwil nieco nam ucieka, my jednak nie poddajemy się. Gonimy ich. Jest 17. minuta spotkania. Powoli trwoni się wypracowana przewaga gości. Grają nerwowo. Wiedzą, o co toczy się stawka. My też jednak wiemy. Jeszcze chwila i koniec I połowy meczu. Wynik na styku. Ostatnie akcje drugiej kwarty. Białek wyprowadza Anwil na dwu punktowe prowadzenie. Zostało dosłownie kilka sekund. Rozgrywa Davis. Rzuca za trzy... TRAFIA! Równo z syreną. Gryfia eksploduje. Prowadzimy po I połowie!

W III kwarcie Anwil odzyskuje prowadzenie, którego nie oddaje do końca tej części spotkania. Przed nami ostanie 10 minut walki, stresu, nadziei. Fatalnie się zaczęło. Nie trafiamy do kosza. Anwil odskakuje nam na 10 "oczek". Zaczyna się gra nerwów i zabójcza pogoń. Niewiele czasu do końca meczu. Niemal wszyscy oglądają spotkanie już na stojąco. Griszczuk prosi o czas. Nikt z kibiców jednak nie siada. Cheerleaderki nie tańczą, muzyka nie gra. Słychać tylko jedno z najbardziej ogłuszających w historii klubu: CZARNI! CZARNI! Aż ciarki przechodzą, dosłownie. Co muszą czuć dopiero Ci na boisku...

fot. Łukasz Capar/gp24.pl

Wznawiamy grę. Czy zdążą? Frasunkiewicz za trzy...
Raz, i drugi, i trzeci! Niesamowite! 80-81. Pół minuty do końca. Emocje sięgają zenitu! Davis faulowany. Dwa osobiste. Oba trafia. Nieprawdopodobne, prowadzimy! Thomas wchodzi na kosz... Na boga, trafia. 82-83. Nie tracimy jednak nadziei. 10 sekund do końca spotkania. Jezu! Mamy piłkę na zwycięstwo, która ewidentnie wychodzi na aut po nogach Thomasa... Zaraz! Sędziowie dyktują piłkę dla Anwilu...

fot. Łukasz Capar/gp24.pl

Ależ pomyłka! Kibice wściekli. Z trybun lecą butelki, zaczyna się niezła draka. Tłum coraz bardziej wyraża swoje niezadowolenie . Mecz na chwilę zostaje przerwany. Jednak słupscy fani ani na chwilę się nie uspokaja. Piłkę na aucie po nogach Thomasa widzieli wszyscy: z metra, dwóch, pięciu, dziesięciu. Sędzia był kilkanaście centymetrów od akcji, jak mógł tego nie zauważyć? Ogromna wściekłość na trybunach. Trzeba jednak grać dalej...


Wznawiamy mecz. Chyba nigdy jeszcze nie było tu tak gorąco. Piłka ląduje w rękach Thomasa. Szybki faul. Dwa wolne dla Amerykanina. Niestety, nie myli się. Jeszcze parę sekund na akcję, ale nic z tego. Gwizdek sędziego. Koniec meczu. Rozpacz i wściekłość na trybunach. W stronę arbitrów znów lecą butelki, kilkadziesiąt butelek. Obrzucani nimi w biegu opuszczają parkiet, otoczeni ochroną. Kibice jednak nie przestają. Jedni płaczą, drudzy nie kryją oburzenia. Wszyscy są jednak dumni z drużyny. Walczyli do upadłego, przegrali z systemem...

Emocje powoli opadają. Nikt jednak nie wychodzi z Gryfii, wszyscy zostają na swoich miejscach. Podziękowania dla drużyny. Cała hala prosi Griszczuka o pozostanie w Słupsku. Ten za chwilę uniesie w geście zwycięstwa rękę Lisztwana, swojego asystenta.

fot. Łukasz Capar/gp24.pl

Piękne obrazki, które na długo zostaną w pamięci obecnych dziś na trybunach Gryfii. Żal jednak, że to wszystko tak musiało się skończyć. To nie Anwil wygrał ten mecz, to sędziowie (Dariusz Włodkowski, Tomasz Trawicki, Piotr Pastusiak) pozwolili mu go wygrać.


1 komentarz:

  1. Podobne obrazki widzialem na wlasne oczy w meczach Turowa z Prokomem :(

    OdpowiedzUsuń