wtorek, 21 lutego 2012

Odchodzi wielka ikona, tonie wielki klub

Pomijając wszelkie niechęci i uprzedzenia związane z Asseco Prokomem trzeba przyznać, iż bezapelacyjnie jest to jeden z największych i najbardziej utytułowanych klubów w historii Polskiej Ligi Koszykówki, a już na pewno najlepszy na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Podobnie ma się sprawa z Tomasem Pacesasem, którego śmiało można nazwać ikoną polskiej koszykówki. Dziś jednak tworzy się nowa historia, historia końca panowania słynnego "Packa". Litwin ucieka z tonącego statku, który kto wie, czy po zakończonym sezonie nie zatonie doszczętnie.

Godzina 13:00: Asseco Prokom wydaje oficjalny komunikat - "Dymisja trenera Tomasa Pacesasa". Litwina w najbliższych spotkaniach ma zastąpić Andrzej Adamek.

Godzina 13:55: Prezes Asseco Prokomu Przemysław Sęczkowski dementuje! -To była nasza wspólna decyzja - mówi. (sport.pl)

Godzina 14:11: Na oficjalnej stronie Polskiej Ligi Koszykówki pojawia się informacja o dymisji Pacesasa. W niej przeczytać możemy część oświadczenia gdyńskiego klubu, w tym podziękowania w stronę Litwina. "Pragniemy w tym miejscu podziękować Tomasowi Pacesasowi za jego wieloletnią pracę dla naszego klubu. Składamy wyrazy podziękowania za ambitną walkę na parkiecie jako zawodnik, za wielką pracę nad rozwojem zespołu jako trener. Dziękujemy za wieloletni wkład w rozwój koszykówki w całym Trójmieście. Jesteśmy dumni z faktu, że przez wiele lat Tomas Pacesas związał się właśnie z naszym klubem. Dziękujemy i życzymy powodzenia w realizacji kolejnych projektów."

Godzina 15:00: O odejściu Pacesasa piszą już niemal wszystkie największe sportowe dzienniki, strony internetowe, portale koszykarskie.

Godzina 17:24: Głos w sprawie odejścia Pacesasa zabiera sam Ryszard Krauze. -To była nasza wspólna decyzja, o której rozmawialiśmy tak naprawdę już od kilku miesięcy. Pewna formuła po prostu się wyczerpała, obie strony uznały, że jest to odpowiedni moment, żeby zakończyć współpracę. Choć nie wykluczam, że trener Pacesas kiedyś jeszcze do nas wróci - mówi właściciel gdyńskiego klubu. I dodaje: -Jestem ostatnim, który powiedziałby, że Tomas wykonał złą robotę. Wręcz przeciwnie. (sport.pl)

Z pewnością to koniec pewnej epoki w polskiej koszykówce, bo Pacesas zapewne w PLK nie zostanie. Wielce prawdopodobne jest, iż obejmie jakieś stanowisko w Zjednoczonej VTB, ale niewykluczone, iż dalej będzie kontynuował karierę trenerską w innym europejskim klubie, liczącym się w euroligowcyh zmaganiach.

Pacesas to bez wątpienia największa marka gdyńskiego klubu, człowiek najbardziej z nim kojarzony. Uwielbiany w Gdyni, krytykowany niemalże wszędzie indziej. Zamknięty dla dziennikarzy, chłodny w relacjach z kibicami (bywają wyjątki). Zwariowany, opętany, nonszalancki, bezczelny, prymitywny, cham i prostak - tak wielu określało w swoich komentarzach postać Litwina. Z jednym na pewno można się zgodzić, Pacesas to człowiek o słabych nerwach. Choć sam zaprzecza, by tak właśnie było.


Wielu ciekawią powody owej decyzji Pacesasa. Kibice już teraz określają ją mianem tchórzostwa i zarzucają Litwinowi, iż ucieka z tonącego statku, czy też po prostu nie chce z niego schodzić jako ostatni. Istnieje też wersja, jakoby gwiazda Prokomu obawiając się zwolnienia, albo nie chcąc być zwolnionym przez danego człowieka w klubie, sam podjął decyzję o odejściu. Jednak tej wersji zaprzeczają najważniejsze osoby w klubie, tłumacząc, iż decyzja została podjęta wspólnie. Oficjalny komunikat w tej sprawie mówi jednak co innego.

Najważniejsze pytanie brzmi jednak, co teraz stanie się z mistrzem Polski? Czy to początek końca Asseco Prokomu? A może to tylko, a raczej aż, koniec panowania wielokrotnego championa? A kto wie, może odejście Pacesasa wcale nie zakończy procesu triumfów gdyńskiego klubu, a wręcz przeciwnie, to wszystko jeszcze bardzie się nasili? Mówi się także o budowie nowego Prokomu - prawdziwej polskiej potęgi. Jednak skąd wezmą się na to pieniądze? Sytuacja finansowa w klubie i tak jest już podobno fatalna, a w dodatku coraz bardziej słychać głosy mówiące o odejściu lidera Prokomu - Donatasa Motiejunasa. Jedno jest jednak pewne, mistrz Polski tak łatwo z tronu nie zejdzie i korony bez walki nie odda.
"Nie odpuszczamy, będziemy walczyć o kolejne mistrzostwo" - Ryszard Krauze
Na pewno szkoda, że z Polskiej Ligi Koszykówki znika jedna z najbardziej barwnych postaci ostatnich lat. Postać kontrowersyjna, dla wielu nie do końca zrozumiała. Jednak czy będziemy żałować Pacesasa? Póki co z pewnością nie, ale z czasem, kto wie...
"Derby Trójmiasta są jak seks. Wyzwalają dużo emocji, ale różnica polega na tym, że w tym związku tylko jedna strona doznaje przyjemności. Druga cierpi, bo cały czas przegrywa. Ten seks nie jest dla Trefla przyjemny" - Tomas Pacesas

Tomas Pacesas do Prokomu trafił jako koszykarz, w 2003 roku, po bardzo dobrym sezonie rozegranym w Anwilu Włocławek. Jego debiutanckie rozgrywki w Trójmieście były najlepszymi, jaki Litwin rozegrał nad morzem jako zawodnik. Pacesas zdobył wówczas swoje trzecie mistrzostwo Polski.

W sezonie 2004/2005 Pacesas nie imponował już tak skutecznością, ale wykazywał się niebywałą ambicją i walecznością, co niezwykle cenił sobie trener Kijewski. Litwin rozgrywki zakończył z czwartym mistrzowskim tytułem pod rząd.

W rozgrywkach 2005/2006 Pacesas zdobył z Prokomem trzecie mistrzostwo Polski z rzędu, zdobywając dla swojej drużyny średnio po 6.3 punktu, 5.6 asysty i 3 zbiórki na mecz.

Sezon 2006/2007 był ostatnim dla Tomasa Pacesasa w roli koszykarza i kolejnym z mistrzowskim tytułem.

Tuż po tym, jak Litwin ogłosi zakończenie koszykarskiej kariery, pojawiła się oferta objęcia funkcji asystenta trenera Eugeniusza Kijewskiego, na którą popularny "Pacek" przystał. Jednak w trakcie rozgrywek słynny "Kijek" zrezygnował z prowadzenia Prokomu, a jego rolę przejął właśnie Pacesas, który w swoim debiucie w roli pierwszego szkoleniowca drużyny, doprowadził Prokom do kolejnego złotego medalu.

Swój drugi sezon w roli trenera Tomas Pacesas zakończył jak wszystkie inne w Prokomie - końcowym mistrzostwem Polski.

Sezon 2009/2010: Kolejne rozgrywki i kolejne złoto. Koszykarska Polska powoli zaczyna mieć dość ciągłej dominacji Asseco Prokomu i Tomasa Pacesasa. Tym razem Litwin w wielkim finale ograł swój był klub z Włocławka. (fot. Andrzej Romański/plk.pl)

Jak się dziś okazało, poprzedni sezon był ostatnim, w którym Tomas Pacesas sięgnął po mistrzowski tytuł z gdyńskim klubem. Jednak tym razem Prokom miał najcięższą przeprawę, gdyż losy złotego medalu rozstrzygnęły się w decydującym, siódmym starciu z PGE Turowem. Już wtedy rodziła się nienawiść do utytułowanej drużyny z trójmiasta, której przejawem było wielkie wsparcie fanów koszykówki z całego kraju w finale TBL dla drużyny ze Zgorzelca. Jednak i tym razem nie udało się powstrzymać mistrza. (fot. Andrzej Romański/plk.pl)

To koniec Tomasa Pacesasa w Asseco Prokomie! Po najgorszym sezonie w roli trenera, Litwin podał się do dymisji. Wiadomość ta szybko obległa wszelkie serwisy sportowe i portale koszykarskie, a przede wszystkim uradowała koszykarską Polskę. Zaczęła się od zwolnienia Prokom z rudny zasadniczej TBL. Potem była wojna, na którą Pacesas poszedł z Władzami PZKosz i PLK, a skończyło się kompromitacją w Eurolidze, fatalnymi wynikami w Zjednoczonej VTB i ostatecznie sensacyjnym odejściem ikony gdyńskiego klubu. Czy to także koniec Asseco Prokomu?


*Zdjęcia użyte w wpisie są własnością K&M Ziółkowskich, Andrzeja Romańskiego (plk.pl), AFP i Agencji Gazeta

1 komentarz:

  1. Na pewno szkoda tak barwnej postaci jaką był Pacesas, ale z drugiej strony oczekiwałem tego. Może to pierwszy z kroków do detronizacji Prokomu

    OdpowiedzUsuń