niedziela, 17 marca 2013

Na kaca najlepsza jest praca

I doskonale wiedzieć o tym muszą koszykarze Stelmetu Zielona Góra. Przyznam się, że miałem nadzieję, iż będą oni mieli syndrom dnia poprzedniego. Wszak wszystko na to wskazywało, a i słupscy barmani mocno się o to starali (choć zapewne ich głównym celem była hojność owych graczy). Nie udało się. Syndrom może i był, ale starożytne przysłowie, które głosi, że na kaca najlepsza jest praca, jak najbardziej znalazło dziś swoje potwierdzenie. Może słupscy zawodnicy przy okazji czwartkowej wizyty we Włocławku także powinni pójść tym tropem? Bo dziś parkiet, mimo że w żadnych klubach widziani nie byli, chyba bardziej przypominał im tor przeszkód aniżeli boisko do gry.

fot. Łukasz Capar, gp24.pl

Jeżeli we własnej hali w szaleńczym tempie odrabia się prawie 20-punktową stratę, przy niemalże trzęsącej się Gryfii doprowadza się w decydującej części meczu do remisu, a następnie znowu daje się odskoczyć rywalowi na bezpieczną przewagę (choć ta kilkunasto punktowa także wydawał się być bezpieczną), to coś jest nie halo. Mnie jednak najbardziej dziś martwiła obrona. I to właśnie w tych kluczowych momentach. Bo zamiast wywoływać presję na całym boisku, słupscy zawodnicy pozwalali rywalom na spokojne przeprowadzenie piłki. Z czego to wynikało?  Z braku chęci? Ze zmęczenia? A może po prostu zawodziła wiara? Bo wątpię, aby była to taktyka Urlepa, speca od obrony.

Nie był to mecz wysokich lotów, ale wstydzić się koszykarze Energi Czarnych także nie mają czego. Zagrali kolejny przyzwoity mecz, choć kolejny raz przegrali zasłużenie. Wielkie słowa uznania należą się Rocky'mu Tric'owi, który postanowił, że pomimo czwartkowego urazu postara się pomóc kolegom z drużyny w odniesieniu zwycięstwa. Cieszy drugi już z rzędu bardzo dobry występ Michała Nowakowskiego, i jako takie przebudzenie Roberta Tomaszka. Choć wciąż jest cieniem samego siebie z początku sezonu. Cieszy także Oded Brandwein, który wciąż prezentuje wysoką formę oraz udowadnia, że zasługuje na miano pierwszego rozgrywającego słupskiej drużyny.

Jeżeli jednak spojrzeć w statystyki to nie jest za ciekawie. Kolejny raz dość wyraźnie przegrywamy na desce, a co gorsza, martwić może liczba asyst, których dziś było raptem dziewięć. Bo ze skutecznością wciąż jest nieźle. Napiszę, że jest nawet dobrze, choć na hali odnieść można było nieco inne wrażenie.

37 - tyle punktów trafił łącznie duet Ho-Ho

Teraz czas na Anwil. Miejmy nadzieję, że do trzech razy sztuka i tym razem uda się zwyciężyć. Zwyciężyć w dobry stylu. Zwyciężyć obroną, która ostatnio zawodzi najbardziej.

----------

Dzisiejszy mecz był trzecim w tym sezonie pojedynkiem Czarnych ze Stelmetem. Po raz trzeci wygrali zielonogórzanie. 

3 komentarze:

  1. No Hodge dał rade po wczorjaszym melanżu i to bardzo

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ma konkretów o balandze to moim zdaniem to jedynie plotki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakie plotki, byl bal w ADZE :-) i to jaki :-)

      Usuń