Jeszcze dwa, czy trzy sezony temu przed startem ligi śmiało mogliśmy wieszać złote medale PLK na szyjach koszykarzy Asseco Prokomu Gdynia. Już w trakcie ostatnich rozgrywek było to nieco mniej oczywiste. Teraz zaś oczywiste nie jest nic, a drużyna prowadzona obecnie przez Andrzeja Adamka wcale nie musi być głównym faworytem do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Smaczek na niego ma także przynajmniej pięć innych drużyn, z czego jedna z nich wydaje się być obecnie poza zasięgiem pozostałych. Kto więc ma największe szanse na tak długo wyczekiwaną detronizację wielkiego mistrza?
fot. Wojciech Figurski
Niezniszczalny od ponad ośmiu sezonów statek teraz wydaje się stopniowo tonąć. Jednak tak naprawdę nikt do końca nie wie, na co stać w najbliższych tygodniach Asseco Prokom Gdynia. Jeszcze przed ostatnim spotkaniem mistrzów Polski w Zgorzelcu, niemal każdy uważał, iż gdynianie jeszcze nigdy nie byli tak słabi. I wówczas, na przekór wszystkim, przyszedł mecz z wicemistrzem Polski, po którym także wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Deklasacja, prawdziwa deklasacja! Teoretycznie dwa najlepsze zespoły w kraju, od lat bijące się o tytuł najlepszego (i od lat przegrywa ten sam) i nagle jeden pokonuje drugiego różnicą trzydziestu punktów! Wydawać by się mogło, że to wynik nieosiągalny... a jednak! Wydawało się także, że to właśnie ekipa Turowa będzie największym zagrożeniem dla teamu, którego sterownikiem jeszcze nie tak dawno był Tomas Pacesas. Tymczasem drużyna prowadzona przez Jacka Winnickiego przegrywa mecz za meczem i to w fatalnym stylu. Chciałoby się napisać - kryzys. Jednak czy tak klasowy zespół, jakim bez wątpienia są wicemistrzowie Polski, może sobie pozwolić na tak długotrwały spadek formy? Zgorzelczanie ostatni mecz wygrali 15 lutego, właśnie z Prokomem i to w dodatku w ramach rozgrywek o Puchar Polski. W błyskawicznym tempie z pozycji wicelidera Tauron Basket Ligi spadli na ostatnie miejsce w "szóstce" (współdzielą je z Zastalem Zieloną Górą), a najbliższy mecz grają z będącym w coraz lepszej formie Anwilem. Nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądała gra Turowa za kilkanaście dni, kilka tygodni. Mimo wszystko uważam, że wicemistrzom Polski już samo wicemistrzostwo będzie obronić arcytrudno, nie pisząc już o tytule mistrzowskim, bo w mojej ocenie Zgorzelec ma znikome szanse na jego zdobycie, choć absolutnie ekipy Jacka Winnickiego nie można skreślać z listy pretendentów do jego wywalczenia.
Największym obecnie faworytem do detronizacji mistrza Polski, większym do zdobycia tytułu niż Asseco Prokomu, wydaje się być na chwilę obecną sąsiadująca drużyna z Sopotu. Trefl nie tylko że gra mądrą, poukładaną ale także widowiskową koszykówkę. Nie tylko ma w swoich szeregach aż czterech reprezentantów Polski, a w tym najlepszego zawodnika ligi, ale przede wszystkim podopieczni Karlisa Muiznieksa grają zabójczo skuteczny basket. Do tego stopnia, że z trzynastu ostatnich meczów przegrali tylko raz, z Czarnymi w Słupsku. I to po niezwykle emocjonującym i stojącym na bardzo wysokim poziomie spotkaniu. Kolejnym atutem Trefla jest świetna atmosfera, jaka panuje wewnątrz drużyny. Ktoś by powiedział, że jak są wyniki, to i jest atmosfera. Tak, zgodzę się. Jednak w Treflu nawet gdy wyników brakowało (Boże, kiedy to było!), to zawodnicy znakomicie się ze sobą dogadywali. W Trójmieście można także dojrzeć coraz większe zainteresowanie spotkaniami obecnego lidera Tauron Basket Ligi. Nie jest to jakiś duży progres, ale zawsze jest. W jeszcze lepszych wynikach frekwencji mogą pomóc najbliższe starcia derbowe Trefla właśnie z Asseco Prokomem. Wówczas także będziemy mogli ocenić, jak wielkie zagrożenie dla gdynian stanowią sopocianie. Ale wiadomo, derby rządzą się własnymi prawami.
Zaraz za Treflem w gronie faworytów do detronizacji mistrza są kolejno: wspomniany Turów, Energa Czarni, Zastal Zielona Góra i Anwil Włocławek (kolejność nieprzypadkowa). O Turowie było już napisane, teraz więc czas na pozostałą trójkę.
Zacznijmy od Energi Czarnych, którzy do dziś, mimo że ze słupską drużyną jestem blisko związany, pozostają dla mnie zagadką. Na co stać w obecnych rozgrywkach podopiecznych Dainiusa Adomaitisa? Z pewnością na wiele, jednak tytuł mistrza kraju to chyba na chwilę obecną za dużo. No chyba, że "Czarne Pantery" nagle zaczną grać swój absolutnie najlepszy basket. Wówczas jestem na tak. A energetycy mają sporo w zanadrzu, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż wciąż w kiepskiej formie pozostaje Paweł Leończyk, słabo spisuje się Zbigniew Białek, w kratkę grają Weaver z Morrisonem, a wszystkich swoich umiejętności nie pokazali jeszcze Hinson z Kikowskim. Pewne jest, że Czarni są w stanie wygrać z każdym, zwłaszcza na własnym parkiecie, na którym przegrali w trwających rozgrywkach tylko trzy razy (raz z Zastalem, dwa razy z Anwilem). Jednak czy tytuł najlepszego zespołu w kraju to nie za dużo, jak na obecny sezon? Tak mi się wydaje, aczkolwiek słupszczan, podobnie jak w przypadku zgorzelczan bym nie skreślał.
Równe szanse na detronizacje Asseco Prokomu wydają się mieć Zastal z Anwilem, choć w obu tych przypadkach nie jestem przekonany, czy rzeczywiście te szanse są duże. Zastal na pewno jest największym pozytywnym zaskoczeniem tego sezonu. Z kolei Anwil rozczarowuje. Szanse Zielonej Góry wydają się natomiast maleć z dnia na dzień, szczególnie, gdy pod uwagę weźmiemy fakt, iż po raz drugi w przekroju ostatnich kilku miesięcy drużynę z Lubuskiego opuszcza jej bezapelacyjny - obok Waltera Hodge - lider, Gani Lawal. Anwil zaś, po ostatnim niezwykle cennym zwycięstwie nad Energą Czarnymi, rośnie w siłę. Choć i tam szykują się ponoć zmiany. Pewne jest, że dla obu zespołów Asseco Prokom jest w zasięgu. Oba kluby otwarcie także przyznają, że ich celem jest zdobycie mistrzowskiego trofeum, choć zarazem doskonale zdają sobie sprawę, iż będzie to arcytrudne zadanie do wykonania. Z pewnością jednak nie niemożliwe!
I to chyba tyle, jeśli chodzi o drużyny grające w Polskiej Lidze Koszykówki, które liczą lub mogą się liczyć w walce o tytuł mistrza Polski, a zarazem mogą zagrozić Asseco Prokomi w zdobyciu dziewiątego z kolei mistrzowskiego trofeum. A jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii? Kto według Was ma największe szanse na końcowy triumf? Zapraszam do udziału w nowej ankiecie bloga, którą znajdziecie w bocznym menu.
nareszcie jakaś analiza
OdpowiedzUsuńZgorzelec w tym roku juz nie jest faworytem na podium PLK. W tym zespole powinny nastapic jakies zmiany (np. zmiana trenera, co nie jest takie proste pod koniec sezonu). W walce o detronizacje mistrza bedzie sie liczyl tylko sopot i slupsk, a w kolejnosci zgorzelec powinien byc na ostatnim miejscu.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie w 100 %
Usuń