piątek, 26 października 2012

Chwila prawdy

Ten mecz zweryfikuje wiele. Zweryfikuje trenerów obu drużyn, zawodników, ich umiejętności, potencjał, ambicje. Ale zweryfikuje także kibiców. Czas na chwilę prawdy, czas na Anwil!


Po meczu z Polpharmą można optymistycznie patrzeć w przyszłość. Można, ale nie trzeba. Zespół zagrał naprawdę dobry mecz, radował się koszykówką, radowali się i kibice. Entuzjazm był uzasadniony. Szybko jednak sami siebie sprowadziliśmy na ziemię. -Spokojnie, Panie i Panowie. To dopiero jeden poprawny mecz - studziliśmy nastroje. Słusznie zresztą. 

Drużyna była zmobilizowana, ewidentnie głodna zwycięstwa. Koncentracja wysoka, niezła gra w obronie (ale to wciąż za mało), poprawnie w ataku. Jednak najbardziej cieszyć mogła chemia, jaka panowała w zespole w trakcie spotkania. Zawodnicy żyli koszykówką, bawili się nią, radowali, cieszyli. Byli zgrani, waleczni, maksymalnie zmotywowani. 

Cieszył przede wszystkim Mateusz Kostrzewski. Cieszył samego siebie, cieszył kolegów z drużyny, cieszył kibiców. Ci ostatni wielokrotnie łapali się tego dnia za głowę, tym razem jednak wcale nie z bezradności, ale z niedowierzania, jak fantastyczny mecz rozgrywa ten, który od początku sezonu zawodził najbardziej. 

Cieszyła także postawa Todda Abernethy'ego, którego słusznie czy niesłusznie, ciągle bronię. Po meczu z Kociewskimi Diałami bronić jednak nie musiałem. Amerykanin zagrał znakomite zawody. Widział kolegów z drużyny, koledzy widzieli jego. Świetnie penetrował, miał w sobie tę szybkość, której dotychczas brakowało, a przede wszystkim jako kapitan zespołu nie bał się podejmować ważnych decyzji. Takiego właśnie rozgrywającego chcemy oglądać. 

Na słowa pochwały zasługuje jednak każdy, kto przyczynił się do tej wygranej. Ja jednak chciałbym jeszcze wyróżnić postać Roberta Tomaszka. Postać wybitną i jakże obecnie ważną dla słupskiego kibica. Prawdziwy kapitan, choć kapitanem już nie jest. Miałem w tej kwestii wyrazić swoją opinię na blogu, ale się powstrzymałem. Temat uznałem za zamknięty. Tomaszek to zawodnik z WIELKIMI JAJAMI! Nie, nigdy nie zaglądałem mu do majtek, ale to, jak ten człowiek fantastycznie potrafi się zachować, jak w sposób szczególny traktuje kibiców, jak duży szacunek ma do tego, co robią - Chylę czoła, Robercie! 

Pisaliśmy i mówiliśmy już o tym, że ten zespół został pozbawiony zawodników, których kibice tak bardzo pokochali, z którymi tak bardzo się utożsamiali. Otóż nadszedł właśnie on - Robert Tomaszek - człowiek, który w tak krótkim czasie (to chyba rekord?:)), rozgrzał nie jedno słupskie serce do czerwoności. Fani go pokochali, stoją za nim murem, a on im się za to po prostu odwdzięcza. Na parkiecie i poza nim. 

fot. Łukasz Capar, Głos Pomorza, gp24.pl

Miejmy nadzieję, że jego przesympatyczne "Dajcie nam jeszcze czas..." definitywnie pójdzie w niepamięć już w niedzielę. 

Czas na Anwil
Mecze z Anwilem nigdy nie należały do łatwych. Na brak emocji także nie można było narzekać. Teraz to także spotkania z wieloma podtekstami. Najważniejszy z nich to Dainius Adomaitis, obecnie trener włocławskiej drużyny, jeszcze do niedawna szkoleniowiec Energi Czarnych. To właśnie ze słupską drużyną zdobył drugi brązowy medal w historii klubu. To także pod jego okiem szkolił się Marius Linartas, w chwili obecnej trener...Czarnych. Czy uczeń przerośnie mistrza?
"Chyba każdy do meczu ze swoim byłym klubem podchodzi w sposób szczególny, wzmacnia się koncentracja, chęć wygranej jest jeszcze większa niż zwykle. Zapewne tak też jest z naszym trenerem." - Łukasz Seweryn, Anwil Włocławek 
Ale Anwil to nie tylko emocje na parkiecie. Często także w meczach z włocławskim klubem mieliśmy je poza boiskiem. Tak jak jeszcze kilka miesięcy temu. Wówczas opisywałem to tak:
"Pisząc o granicy dobrego smaku przytoczę także wydarzenie choćby z wczorajszego spotkania Energi Czarnych z Anwilem Włocławek, na które zawitało słynne już włocławskie "H1", w liczbie około dwudziestu kilku. Pominę ich gołe klaty, które ponad 2,5 tysiąca słupszczan musiało oglądać przez część spotkania, bo to temat sporny - jednym to nie przeszkadza, innych razi. Ja osobiście nie mam nic przeciwko. Chodzi przede wszystkim o to, co działo się zaraz po zakończonym meczu. Po wyzwiskach wypływających z sektora zajmowanego przez fanów Anwilu, odpowiedzieć postanowili słupszczanie. Także wyzwiskami. A te tak zdenerwowały włocławskich kibiców, że Ci postanowili przejść do rękoczynów. Na szczęście im się to nie udało, gdyż wybiegających z miejsc powstrzymała ochrona. Do poziomu dostosowała się także część koszykarzy Rottweilerów. Jedni coś tam krzyczeli, drudzy pokazywali przeróżne gesty; od zwykłych buziaków aż do środkowych palców. Słupscy fani odwdzięczyli się tym samym, choć w trakcie spotkania także było słychać docinki w stronę zawodników przyjezdnych. Mimo wszystko sportowcom, a tym bardziej reprezentantom Polski, takie zachowanie absolutnie nie przystaje. Do jakiś tam zajść między kibicami miało za to zajść poza halą, ale tego świadkiem nie byłem. Słyszałem tylko z opowieści. A opowieści i teorie są różne. Często bywają nie prawdziwe."
Po owym wpisie wybuchła dosyć ostra dyskusja. Przede wszystkim atakowali fani z Włocławka. Słupskim kibicom zarzucali prowokację, a mojej osobie brak obiektywizmu. Na zarzuty postanowiłem odpowiedzieć. 
"Wielką dyskusję, także na blogu, wywołało zachowanie kibiców podczas, jak i zaraz po niedzielnym meczu Energi Czarnych Słupsk z Anwilem Włocławek. Fani nawzajem obwiniali się za atmosferą, jaka panowała wokół meczu. Na różnego typu forach trwa dyskusja na temat prezentowanego poziomu kibicowskiego, a także tego, co miało się wydarzyć zaraz po meczu. Moją opinię w sprawie całego zajścia wyraziłem wczoraj i wywołała ona dość sporo kontrowersji wśród kibiców z Włocławka. Nie opisałem zaś sytuacji, która miała mieć miejsce tuż po meczu, poza halą , gdyż po prostu nie byłem jej świadkiem. Wielu jednak stawiało zarzuty wobec mojej osoby, jakobym miał umyślnie pominąć tę kwestię, w związku z "bronieniem" kibiców miejscowych. Otóż nie. W związku z odparciem na owe zarzuty postanowiłem zaczerpnąć informacji na temat niedzielnego zajścia u Rzecznika Prasowego Komendy Miejskiej Policji w Słupsku, Pana Roberta Czerwińskiego. 
-Z informacji jakie posiadam wynika, że przed meczem sześciu kibiców, którzy byli pod wpływem alkoholu z powodów bezpieczeństwa widowiska nie zostało wpuszczonych przez służby porządkowe na mecz. Zajście, o którym pan pisze, polegało jedynie na umieszczeniu kilku niezdyscyplinowanych kibiców przyjezdnych w autobusie, którym przyjechali do Słupska. Z moich informacji wynika, że nie chcieli oni tego zrobić. Miejsce mieć miały jakieś głośne przepychanki słowne pomiędzy kibicami, jednak wszystko zakończyło się decyzją o umieszczeniu ich tam przez policjantów. Funkcjonariusze w sposób adekwatny do sytuacji użyli siły fizycznej i perswazji słownej. Nie zgłaszano żadnych negatywnych skutków tego działania"
Na tym wszystko się zakończyło. Na podobne wrażenie nawet nie liczę, ale z pewnością na trybunach będzie gorąca atmosfera. Głęboko jednak wierzę, że będą to emocje wyłącznie czysto sportowe. 

Do Słupska powraca także Przemysław Frasunkiewicz, który przez wiele lat bronił barw Czarnych. Wielu kibiców do dziś określa go jako ikonę klubu, ale wielu ma także do niego ogromny żal spowodowany jego przejściem do AZS-u Koszalin, największego lokalnego wroga. 

 fotografia.slupsk.pl/Zbigniew Bielecki


Wówczas pisałem o tym następująco:
" (...) Mimo wszystko za czasów naszego niezastąpionego kapitana przeżyłem jedne z najwspanialszych chwil w życiu. Chwil, które zapamiętam przez wiele długich lat. Przemek zawsze był dla mnie postacią, którą śmiało mógłbym nazwać autorytetem. Postacią nieprawdopodobną. Jego ikona mogła trwać wiecznie, dziś jednak Frasunkiewicz dla wielu ikoną już nie jest. Dla mnie jednak wciąż nią pozostaje. I szacunek, podziw oraz uznanie dla jego osoby - także."
Ja, jak zawsze, przywitam go oklaskami!

Wierzmy, dopingujmy...
Ten mecz wiele zweryfikuje. Albo na nowo odbuduje w nas nadzieję, albo utrwali w przekonaniu, że wierzyć nie warto. Ale dopingujmy. Krzyczmy, klaszczmy, bądźmy z nimi. Pokażmy, jaka naprawdę jest słupska publiczność. Zróbmy piekło, zróbmy hardcore! Nadszedł czas prawdy...


WSZYSCY NA CZERWONO !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz