fot. Łukasz Capar/gp24.pl
Jest 9. rano, kiedy wyjeżdżamy ze Słupska na wyjazdowy mecz Energi Czarnych do Wrocławia. Humory dopisują, nastawienie też pozytywne. I tak przez niemal 10 godzin, aż do momentu, kiedy od wrocławskiej hali "Orbita"dzieliło nas nie więcej niż 200 metrów. Ostatnia prosta okazała się jednak drogą niezwykle niebezpieczną (przede wszystkim śliska nawierzchnia). Niebezpieczną na tyle, że doszło do wypadku z udziałem pięciu samochodów, w tym naszego. Na całe szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Skończyło się na szoku, bólu i kilku siniakach. Dużo gorzej było z samochodem (jeśli można było go jeszcze tak nazwać), który kompletnie nie nadawał się już do jazdy. I tu powstał problem - powrót.
Osobiście meczu praktycznie nie obejrzałem. Do hali zawitałem na kilka minut przed końcem pojedynku, kiedy losy spotkania były już rozstrzygnięte. Jednak w tamtych chwilach wynik meczu był dla nas sprawą drugorzędną. Po zawodach zaś, zakończonych dla nas podwójnie nieszczęśliwie, powstawało pytanie - co robimy?
Kibice z drugiego wyjazdowego auta poinformowali nas, iż o całej sytuacji mowa była w radiu, w którym podano informację, że po "bardzo groźnie wyglądającym wypadku mamy wracać autokarem z drużyną". I tak też było. Ale niemała w tym również zasługa kibiców z drugiego samochodu, którzy działali od razu. Przede wszystkim widać było, że podobnie jak i my, byli oni wydarzeniami zszokowani. Hasło "W jedności siła" nabierało tego dnia dodatkowego znaczenia. I mimo że nikomu nic poważniejszego się nie stało, nie można było nie być wzruszonym widząc takie zaangażowanie ze strony pozostałych wyjazdowiczów, jak i wciąż telefonujących osób ze Słupska. I za to wszystko zarówno w swoim imieniu, jak i innych, bardzo im za to dziękuje.
Duma mnie rozpiera, że jesteśmy w stanie sobie tak bardzo wzajemnie pomagać, jak i w choć najmniej niebezpiecznych chwilach, tak bardzo siebie nawzajem wspierać.
Kolejne podziękowania należą się całej drużynie Energi Czarnych Słupsk, która wyciągnęła do nas pomocną dłoń i umożliwiła nam powrót autokarem wraz z zespołem. Był to gest niewyobrażalnie dla nas ważny, a i pomoc z ich strony bardzo duża. Na pewno w tamtych chwilach wiedzieliśmy, że było, jest i dalej będzie warto jechać za tą drużyną "choćby do Afryki".
Duma mnie rozpiera, że mogę uczestniczyć w życiu tej drużyny, jako jej kibic. Duma mnie rozpiera, że mam zaszczyt być kibicem tego zespołu. Duma mnie rozpiera, że los kibica nie jest dla tego klubu obojętny.
Do zobaczenia na kolejnych wyjazdach!
Bardzo miły gest ze strony klubu..
OdpowiedzUsuń